wtorek, 26 listopada 2013

11. Idź do łóżka, nie mogę patrzeć jak cierpisz.

Cholernie padało, jednak byłam w takiej rozsypce że nie zwracałam zbytnio uwagi na to co działo się w okół.
- Ja on mógł ? Kurwa jak on mógł ?! - Krzyknęłam i opadłam na mokrą od deszczu ziemię. Poczułam że moje szorty namakają wodą, jednak nie wstawałam. Nie miałam siły by wstać, by iść, by żyć.
Siedziałam tak i płakałam, nie wiem ile i szczerze nie obchodziło mnie to. Po prostu ciągle słyszałam głos Harry'ego, tego wrednego egoistycznego typa. Jak w ogóle mogłam myśleć że mu na mnie zależy? Że jednak nie jestem tylko następną laleczką której zadaniem jest zyskać rozgłos. Jestem głupia, cholernie głupia ! Wiedziałam że nie można ufać, wiedziałam że nie można kochać ! A jednak, jednak poczułam coś w stosunku do tego jak widać egoistycznego chłopaka. Auta mijały mnie, tak jak bym tu w ogóle nie siedziała, jakbym nie istniała. Właściwie to istnieć nie chciałam. Było zimno, bardzo zimno. Przede mną był las, duży, ciemny i zimny. Wprost stworzony by przygnębiać. Ostatni obraz jaki pamiętam to, najmniejsze drzewko otoczone przez potężne stare drzewa. Ja jestem tym drzewkiem......
Otworzyłam oczy i zrozumiałam że jestem w miejscu w którym nigdy więcej nie chciałam się znaleźć.
W naszym domu.  Nie wiem czy powinnam jeszcze w ogóle nazywać to moim domem. Bałam się poruszyć, bałam się że Zayn zorientuje się że już nie śpię ?  Nie ja chyba nie spałam.
Leżałam i wsłuchiwałam się w choć najcichszy dźwięk, ale nic nie słyszałam. Zayna nie było. Powoli usiadłam na łóżku, nie byłam w swoich ubraniach. Miałam na sobie moją ulubioną koszulkę Zayna w której uwielbiałam chodzić. Pamiętał. Moje oczy zaszły łzami. Tyle wspomnień, może kiedyś było źle, ale pamiętam rzeczy o których nigdy nie chciałabym zapomnieć. Jedna z łez kapnęła na moją dłoń, na co automatycznie przeniosłam wzrok. Moją bladą skórę pokrywało kilkadziesiąt wielkich siniaków, które sprawiały że ręka była granatowa. Szybko odgarnęłam kołdrę by sprawdzić czy na reszcie ciała także znajdę sińce. Nie myliłam się, na nogach było ich dużo, bardzo dużo. Szybko wstałam z łóżka by podbiec do lustra. Stanęłam i nie wierzyłam. Przede mną stała drobna dziewczyna, z posiniaczonymi rękami i nogami. Widać że była zmęczona, ledwie utrzymywała się w pionie. Jej twarz była blada, oczy wyraźnie podkrążone, a usta chodź czerwone to mocno popękane. To byłam ja. Bezbronna i nie odporna na rzeczywistość. Chciałam się schować, by nikt mnie nie znalazł. A teraz jestem tu. W domu największego problemu.
- Wstałaś, już się bałem że nigdy tego nie zrobisz. - Usłyszałam dobrze znany mi głos, tylko że tym razem była w nim troska.  Powoli odwróciłam się w stronę chłopaka.
- Co mi się stało ? - Wyszeptałam, ale nawet to sprawiło mi tak cholerny ból. Czułam że drżę, że tracę kontrolę nad swoim ciałem.
- Później ci powiem. - Odpowiedział po dłuższej chwili. Widać było w jego oczach ból gdy na mnie patrzył.  Powoli podszedł do mnie i po prostu mnie przytulił. Brakowało mi tego. Brakowało mi tej czułości i zainteresowania innej osoby.
- Idź do łóżka, nie mogę patrzeć jak cierpisz. - Wyszeptał w moje włosy, następnie wziął moją dłoń i zaprowadził mnie do łóżka. Byłam tak obolała że zwykłe położenie się sprawiało niesamowity ból. Gdy w końcu leżałam, chłopak z niezwykłą delikatnością przykrył mnie. Przybliżył się i ustami musnął moje czoło.
- Przepraszam. - Wyszeptał tak cicho że prawie go nie usłyszałam. Wyszedł, tak szybko jak by bał się że zapytam za co przeprasza.
Znowu leżałam, tylko tym razem nie udawałam że śpię, po prostu patrzyłam w idealnie biały sufit. Co się właściwie przed chwilą stało, Megan ? Zapytałam sama siebię. Przecież to ten sam chłopak, przez którego co noc płakałaś, przez którego uciekłaś, który znalazł sobie inną kilka dni po tym jak od niego odeszłaś.  Nie daj się znowu zwieść. Tylko że.... jak ja się tu w ogóle znalazłam. Co działo się wczoraj ?
Skąd te sińce ?  Boli mnie głowa. Boli mnie serce. Boli mnie całe ciało.  Chcę iść do Nialla, wszystko mu powiedzieć, przytulić go, chcę żeby zrobił mi kakałko i żeby mnie wysłuchał. Telefon! Czemu wcześniej na to nie wpadłam ? ....... Tylko gdzie on jest ? Wstałam jak najciszej się dało, choć kilka jęknięć dało się słychać. Znalazłam szorty, leżały na ziemi koło łóżka. Kieszeń, kieszeń chyba tam je ostatnio dawałam. Jest! Wzięłam i udałam się do łóżka. Szybko odnalazłam numer Nialla i wyślij.
Mam nadzieję że przyjedzie za chwilę i mnie z tąd  weźmie. Czekałam, czekałam. Ale nawet nie odpisał, nawet on mnie zawiódł ? Nagle po mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi. Był tak głośny aż podskoczyłam, na co moje poobijane mięśnie zaprotestowały. wzięłam szorty i telefon i wychyliłam się przez drzwi, zobaczyłam jak Zayn otwiera i widzi Nialla. Moje serce ogarnia ciepło gdy widzę blondyna, jest mi naprawdę bliski.
- Co ty tu robisz - Zapytał zdziwiony mulat.
- Gdzie ona je..... - Nie dokończył bo w tym samym czasie zauważył mnie gdy wyszłam z pokoju.
Już drugi raz tego dnia moje oczy zaszły łzami, podbiegłam do chłopaka i przytuliłam najmocniej jak umiałam. Było mi tam bezpiecznie, w ramionach mojego najukochańszego irlandczyka.
- Coś ty jej znowu zrobił Zayn ? - Zapytał ostro Niall dalej trzymając mnie w ramionach.
- Uratowałem ją, taki z ciebie przyjaciel że tylko ją wykorzystujesz - rzucił ostro mulat. Tego już za wiele, nikt nie będzie osądzał blondyna jakim jest przyjacielem w stosunku do mnie, a na pewno nie taki człowiek który zniszczył moje życie.
- Przestań - Wybuchłam, ale mój głos był tak cichy że można było uznać to za szept.
- Nigdy nie będziesz go osądzać, nigdy a zwłaszcza ty. Spójrz na siebie, spójrz kim się stałeś Zayn. - powiedziałam po czym wyszłam. Niall pobiegł za mną, nie musiał biec daleko. Przecież ja ledwo żyję, wziął mnie w ramiona i zaprowadził do auta. Usiadłam na przednim siedzeniu a Niall na miejscu kierowcy. Gdy dojechaliśmy do domu, mojego prawdziwego domu.Usiadłam na fotelu wcześniej zabierając koc. Położyłam się i czekałam na Nialla który w tym samym czasie robił nam kakao. Zamknęłam oczy by gdy je otworzyć zobaczyć chłopaka trzymającego dwa kupki z słodkim napojem. Usiadł obok mnie i podał mi napój, przyjemnie grzał moje dłonie. Zaczęłam opowiadać mu wszystko od pocałunku z Harry'm do chwili obecnej.
- I tak teraz jestem tutaj - Powiedziałam po czym wypiłam ostatni łyk kakao i odstawiłam kubek.
- Meg.. - Usłyszałam zatroskany - Chodź tu do mnie - powiedział otwierając zachęcająco ramiona. Leżałam teraz w najbezpieczniejszym miejscu na ziemi. Byłam pewna że nikt nie zepsuje tego momentu. Myliłam się. Usłyszeliśmy z Niallem głośne huk zamykanych drzwi. Gdy po chwili do pokoju wbiegł.......

                                       TADAM !  A wiec proszę bardzo C:
                      Mam wenę wiec zaraz piszę następny rozdział, możecie się go            spodziewać nie długo C:
                                                 I jak się podoba ? :

niedziela, 10 listopada 2013

10. Paczka czerwonych Marlboro w schowku sama rzuca się w oczy.

* Megan *
Już się nie odezwałam. Nawet jak bym chciała to nie wiedziałam co powiedzieć, najodpowiedniejsza była teraz cisza.
Harry niósł mnie tak aż do auta, przyznam przyjemnie było na rękach Harry'ego, lecz nigdy bym nawet nie pomyślała że mogę się tam znaleźć. Czułam jego perfumy i nutkę mięty, czy tak pachnie niebo?
Mam słabość do męskich perfum, jak byłam mała kradłam je tacie. Tata..... no właśnie, zmarł jak miałam 10 lat. Zginął w wypadku samochodowym. Był najbliższą mi osobą, zawsze mnie rozumiał, pomagał, wspierał. Z mamą byłam trochę inaczej. Rzadko się z nią dogaduję....... tak ona nadal żyje, nie zostałam sierotą. Tylko mieszkamy osobno, ona aktualnie w moim rodzinnym domu w Brixton, a ja w Londynie.
Gdy Harry znalazł się pod autem, delikatnie postawił mnie na ziemi posyłając ciepły uśmiech. Czy coś się zmieniło w czasie powrotu ? Ja o czymś nie wiem? W czasie kiedy stałam jak w ryta, Harry okrążył pojazd, tak przynajmniej myślę. W tej samej chwili usłyszałam delikatnie ochrypły, męski głos.
- Wsiadasz ? Czy zamierzasz tu zostać ? - Odwróciłam się i zobaczyłam jak stoi przy swoich drzwiach które zostały lekko uchylone. Znowu się zagapiłam, te jego oczy, świeciły tak mocno że mogłam zobaczyć je nawet z tej odległości. I te usta, takie pełne. Przypomniałam sobie ich smak, i zapragnęłam by znowu ich spróbować. Usta Harry'ego poruszyły się, na co automatycznie się ogarnęłam. Zamrugałam oczami by pozbyć się czarnych plamek które się pojawiły.
 - Słucham ? - Zapytałam, ponieważ nie usłyszałam wcześniejszych słów chłopaka.
- Zapytałem, czy możemy już jechać. - Powiedział z dziwnym uśmiechem.
- Oczywiście - Wydukałam na co loczek zaczął się śmiać. - Przepraszam, co cię tak bawi? - Zapytałam z urazą.
- Jesteś urocza gdy patrzysz na moje usta i się oblizujesz. - Co ? Nie to nie możliwe, nie oblizałam ust. Prawda ? Na pewno mnie wrabia, ale skąd wiedział że myślałam o tym..... O Boże,Megan! Musisz się ogarnąć. Przecież ty nic nie czujesz...... do niego. Chyba, nie to nie możliwe. Nie zamierzałam się tłumaczyć, bo jak to mówią - Tylko winny się tłumaczy. - Wsiadłam więc do auta nawet nie zerkając na Harry'ego. Usiadłam na przednim siedzeniu czekając aż chłopak łaskawie zajmie swoje miejsce i odwiezie mnie do domu. Jednak nie pójdzie tak łatwo, pomyślałam kiedy loczek nie odpalał silnika.
Tylko nic nie mów, proszę. Tylko nic nie mów. Błagałam w myślach gdy cisze przerwał głos chłopaka.
- Jesteś zła ? - Zapytał szeptem, tak delikatnie. Nie wiedziałam że czyiś głos może być tak łagodny.
Poza tym nie wiedziałam co odpowiedzieć, przecież nie jestem zła tylko zawstydzona, tym że zostałam przyłapana na czymś do czego nigdy bym się nie przyznała.
- Ni..e - Wydukałam prawie nie słyszalnie. Nie jestem pewna czy Harry cokolwiek usłyszał bo nie zauważyłam żadnej reakcji.  Wpatruję się w widok za oknem gdy chłopak łaskawie odpala silnik i odwozi mnie do domu. Znowu czułam ten dziwny dyskomfort, który pojawia się gdy przebywam z nim sam na sam. Dopiero teraz, w samochodzie Harry'ego gdzie jest cicho uświadamiam sobie że zachowuje się inaczej niż kiedyś, niż wczoraj. Wnętrze auta obite jest ciemną skórą i matowymi dodatkami które dodają rockowego charakteru całości, w powietrzu unosi się zapach jego perfum. Delikatnej wody po goleniu. Zauważyłam że w schowku, który został uchylony, leży opakowanie czerwonych marlboro.
- Palisz ? - Zapytałam odwracając się w jego stronę.
- Czasem.- Odpowiedział wbijając wzrok w jezdnię. - Czemu pytasz ?
- No wiesz paczka czerwonych Marlboro w schowku sama rzuca się w oczy. - mówię i patrzę za okno.
- To Zayna. - Na samo wspomnienie tego imienia boli mnie żołądek. Wciąż uparcie wpatruje się w obraz za oknem, by Harry nie widział łzy która spływa mi po policzku.
- Przepraszam. - Słyszę gdy z całych sił powstrzymuję się od płaczu. - Nie powinienem tego mówić. Znaczy się..... sam już nie wiem.
* Harry *
Kurwa mogłem tego nie mówić. Właściwie dlaczego o tym wspomniałem ? Wiem że Zayn to niezły dupek i zawsze tak robił. - W zasadzie ty nie jesteś lepszy Hazzusiu. Wtrącił się głos w mojej głowie. Ale Megan na to nie zasługuje, jest zbyt delikatna, zbyt krucha.
- Przepraszam. - Widzę jak ciało dziewczyny delikatnie się spina. - Nie powinienem tego mówić. Znaczy się... sam już nie wiem. - Gdy kończę zdanie dziewczyna gwałtownie obraca się w moją stronę.
- Słucham ? - Krzyczy i w tym momencie zauważam że płacze. Jej piękne brązowe oczy toną w łzach, po delikatnie zaróżowionych policzkach spływa wodospad niebieskich kropelek. Nie chciałem by przez ze mnie płakała, nie chciałam żeby płakała w ogóle.
- Znaczy się, Megan ja.... ja. - Po raz pierwszy w życiu się jąkam. Boję się, boję się że skrzywdzę tą dziewczynę o pięknych oczach które patrzą na mnie w taki sposób jak by chciały mnie zabić.
- Co Harry, masz mi jeszcze coś do powiedzenia ?  Coś o mnie i o Zaynie ? Skąd wiesz ? Skąd ty kurwa wiesz o mnie i o nim ? - Krzyczy jednocześnie dławiąc się łzami.
Nie odzywam się, nie chcę znowu powiedzieć czegoś czego będę później żałować. Skupiam się na BMW które jedzie przed nami,  i ściskaniu rękoma kierownicy gdy słyszę.
- Wysadź mnie.- Nie reaguje. - Słyszysz mnie ? Wysadź mnie teraz!
- I co gdzie pójdziesz? -  W końcu też odkrzykuję. Zatrzymując samochód na poboczu.
- Jak najdalej od ciebie.- Rzuca wychodząc z auta i strzelając drzwiczkami.
Dopiero teraz zorientowałem się że do domu Niall'a nie jest daleko, właściwie 5 min.

                                     Ok Jest PRZEPRASZAM, długo mnie nie było - brak weny ;-;
             Ale mam nadzieję że rozdział chodź w połowie napisany oczami Harry'ego wam się spodoba.
            Zapraszam na blog Oli < Dopiero zaczyna >  ------------>   http://jednokierunkowy-black.blogspot.com/  <-------------------------          Pozdrawiam    Gorzka :*

                             Czytasz = Komentujesz